Opcje wyszukiwania (Strona 4 z 5)

Podłączone jest prawidłowo górny to wejście, dolny wyjście. Tak jak w większości urządzeń. Ktoś chyba podmienił obudowę wtyczki.

W zależności od efektu jaki chcesz uzyskać masz trzy możliwości: pomiar światła padającego, odbitego i pomiar matrycowy. Ostatni pomiar właściwie przydaje się tylko fotografom. Do pomiaru światła padającego najlepiej przydaje się luksomierz ustawiasz sondę w miejscu gdzie chcesz zrobić pomiar i mierzysz. Przydaje się to na przykład dla orkiestr jeżeli chcesz ustawić równe oświetlenie nut.
W teatrach mierzymy głównie światło odbite. W tym celu zaopatrujesz się w szarą kartę Kodaka (http://allegro.pl/kodak-r-27-grey-cards … 44182.html) i tak manipulujesz światłem aby w wybranych punktach pomiar światła na szarej karcie dawał takie same wartości. W tym zawodzie można trochę przyoszczędzić i wykonać szarą kartę we własnym zakresie a to dlatego, że oko ludzkie ma zdecydowanie większy zakres tonalny niż filmy i cyfrówki, więc te kilka procent nie zrobi aż takiej różnicy. Otwierasz byle jaki program graficzny i wypełniasz obrazek wartościami R:128 G:128 B:128,  lub H:0 S:0, V:50. To  szare co uzyskasz drukujesz na dobrze skalibrowanej drukarce, koniecznie na jak najbardziej matowym papierze i masz 18% szarą kartę.
No ale trzeba pamiętać, że przeważnie światłomierze skalibrowane są na 13% więc dla wartości powyżej RGB:115 a V:45 i mamy 13% szarości. Sam głównie używam szarej 18% , bo niestety moje reflektory różnie świecą, a w sztuce gdzie świeci kilkanaście punktów i różnica w świetle sięga 20% to porażka .

Panowie zależy do czego potrzebujecie światłomierza, bo może zwyczajnie wystarczy wam zwykły luksomierz za kilkaset złotych. Jeżeli chcecie pchać się w zawodowe światłomierze fotograficzne to zdecydowanie radziłbym kupić coś z kolorymetrem czyli Kenko KCM-3100 za ok. 3500zł. Czasem na ebayu można trafić za małe pieniądze staruteńką ale jarą Minolte Color Light Meter.  Światełko można pomierzyć nawet ruskim Świerdłowskiem natomiast pomiar temperatury barwowej światła to ostra jazda zwłaszcza w teatrach, jeżeli miesza się ledy  i żarówki.

No ludzie to nie dokładnie jest tak jak piszecie. Problem bierze się stąd, że duża część małych firm podpisuje umowy na obsług imprez "w ciemno" bez żadnej informacji o imprezie. Na zasadzie "zrobimy wam tą imprezę tanio bo jeszcze konkurencja nam podbierze", później zaczynają spływać ridery i wtedy się zaczyna miauczenie "ja, pitole co ten Kiju wymyślił, przecież my tego nie mamy i to nasz będzie w cholerę kosztować". A wystarczy, jak napisał Kiju, odpowiednio rozsądne podejście w kwestii zarządzania i nie pchanie się w ciemno. Bo z punktu firmy obsługującej co mnie obchodzi ile to będzie kosztować, to sprawa organizatora. Jeżeli nie ma kasy niech tego ni robi. Bo powielanie opinii, że wypasione ridery to przesada szkodzi tylko i wyłącznie firmom obsługującym koncerty.
DLATEGO, że utwierdza organizatorów, iż technika powinna kosztować niewiele. I dla organizatora wydanie 100 tyś. na gwiazdę to nic ale 40 tysiaków na technikę to już zdzierstwo. Efekt jest taki, że technika zapieprza za pół darmo. Jeżeli ktoś uważa, że kupując urządzenia po kilkadziesiąt i kilkaset tysięcy opłaca mu się robić imprezy za grosze to gratuluję strategii zarządzania. Wtedy wystarczy stwierdzić "my tego nie robimy", organizator będzie musiał poszukać kogoś kto "udźwignie" rider i wtedy się nauczy już za konkretne pieniądze.
Pomijam oczywiście te agencje i organizatorów, którzy wiedzą ile to kosztuje i szukają jelenia, bo przecież cała sztuka w tym żeby nie stać się jeleniem.
Kolejne narzekanie po co ten cały sprzęt otóż jak napisał Kiju teraz przyjmujemy zespoły, nie z koncertem (jak dawniej)  tylko z całym show (po polsku - z widowiskiem?). Dlatego te miliony zajebiście grających zespołów nie robią kariery bo nie mają całej oprawy a patrzenie przez kilkadziesiąt minut na kilka osób stojących na scenie, wybaczcie jest nudne. Zwłaszcza na imprezach plenerowych gdzie z kilkudziesięciu metrów wokalista przypomina mróweczkę. Dołóżcie do tego ciemną scenę i po prostu wypas koncert. Gdyby tak było to wystarczy organizować koncerty kapel ludowych i kół gospodyń wiejskich, bo co to za różnica. Rożnica jest tak, że Feel przyciągnie na  koncert z kilka tysięcy ludzi więcej niż wszystkie pozostałe zespoły przez 3 dniową imprezę.

Pomierzyłem te robaki luksomierzem, więc mam pewność, że tak powiem czarno na białym. Nie znaczy to, że 160 jest zła, sprawdza się o wiele lepiej niż 250, zwłaszcza, że nie ma aż tak dużej różnicy w pomiarze. W dodatku z powodu rozmiaru i wagi jest bardziej mobilna i da się zamontować prawie wszędzie a 250 to jednak trochę urządzenia jest. W pierwotnym planie moje 250 miały być używane na miejscu, teraz dużo jeżdżą a prawie zawsze nie ma ich gdzie zamontować więc teraz kupiłbym 160 . Są też dużo szybsze co w klubach często jest bardzo istotne.

Chociaż ostatnio miałem w łapkach Elation Spot 5R i do klubu to zastanawiałbym się jeszcze nad tym lub spotami 5R ADJ. Wbrew temu co narzekają niektórzy mam trochę sprzętu ADJ i nie rozsypuje się tak jak głosi opinia. A że tani był to się nad nim nie rozczulam tak jak nad martinami.

Mam Proxime jak i Eurolite oba sprawują się bez zarzutu już 2 rok, często pracują całą dobę non stop. Zresztą zrobiłem sobie splitter podobny do Proximy, który przechodzi fazę testów,  jak na razie bez problemów.